Jeśli nie jesteś zagorzałym fanem filmów o Jamesie Bondzie to prawdopodobnie nie słyszałeś o ślubie Jamesa Bonda.
Został on zekranizowany w filmie "W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości" (rolę Bonda zagrał George Lazendby). Bond wziął wtedy ślub z córką gangstera (z którym Bond współpracował, aby dopaść Ernsto Stavro Blofelda). Żona Bonda nazywała się Tracy di Vincenzo (Diana Rigg). Pobrali się na końcu filmu. Ich małżeństwa nie można jednak zaliczyć do szczęśliwych. Tuż po wyjściu z kościoła nowożeńcy wsiedli do samochodu i pojechali. W trakcie jazdy zatrzymali się i wtedy nadjechał samochód, w którym siedzieli Blofeld oraz jego wierna pomocniczka. Zaczęła strzelać. Bond przeżył schowany za samochodem, ale kula trafiła Teresę w głowę co poskutkowało natychmiastową śmiercią. W ten sposób skończył się film.
Bond brał ślub jeszcze raz w filmie "Żyje się tylko dwa razy". Wtedy nie chodziło jednak o to, że Bond kochał swoją małżonkę, a ona jego. Ślub był zawarty w celu nie wzbudzania podejrzeń. Żoną Bonda została inna tajna agentka - Kissy Suzuki. Ślub ten według mnie nie powinien zaliczać się do małżeństw Bonda, ponieważ nie wynikał z miłości do siebie małżonków, a poza tym Bond wziął ten ślub pod cudzym nazwiskiem.
Tracy di Vincenzo
Ładna ta zona BONDA!
OdpowiedzUsuńTeż mi się podoba. A myślałam, że Bond i jego najbliższe otoczenie to nieśmiertelniacy, a tu uśmiercili mu żonę! A to szkoda:(
OdpowiedzUsuń